strona główna
recenzje
wywiady
z wysokiej półki
rozmaitości
galerie „przeciągu”
archiwum
archiwum aktualności
wyślij do redakcji
zespół redakcyjny
wydawca
interesujące odnośniki
wejdź na F O R U M
Zmień skórkę:
|
|
wywiady
ŚWIAT WEDŁUG GRABAŻA
20.04.2005 Agnieszka Filipiak & Mateusz Pilarczyk
Życie to wyścig szczurów, poszerzanie horyzontów, a może mozolna droga do szczęścia? Wydawałoby się, że z liderem „Pidżamy Porno” należy i trzeba rozmawiać tylko o muzyce – okazało się, że droga na scenę i do studia nagraniowego prowadzi czasem przez... studia historyczne. przeciąg: Czy Poznań jest nadal ezoteryczny jak w Twojej piosence? Jak teraz odbierasz to miasto? Grabaż: W tej piosence to ja jestem bardziej ezoteryczny niż miasto i bardziej mój stan wpływa na to, w jaki sposób to miasto opisuję. Myślę o Poznaniu jako o budynkach i ludziach, którzy tutaj mieszkają, ale to nie jest ezoteryczne, to jest tu i teraz, Poznañ bardzo wyliczony, mało poetycki. Ale są takie miejsca, po których sobie wieczorami jeżdzę samochodem i tam zalatuje ezoteryką. Na przykład? Takim miejscem jest Sołacz, albo Wilda w okolicach Łazarza, albo Wilda za Rynkiem Wildeckim, to są takie miejsca gdzie rzeczywiście mieszka szatan. Ale to musi być jesień, to musi być bardzo spowite, gęste oświetlenie i ja się muszę jeszcze odpowiednio czuć… Kiedyś przy okazji audycji radiowej na temat piosenek PP opowiadałeś o 28 (on love) i wspomniałeś, że za tą piosenką kryje się pewna tajemnica. Czy już można ją zdradzić? Opowiadałeś też, że Bóg pomagał Ci w pisaniu tej piosenki… Bóg mi pomagał w pisaniu każdej piosenki, gdyby nie on to pewnie nic bym nie napisał; jest jakaś taka niewidzialna nić między nami – nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, prawdopodobnie jego palec tyka mnie co jakiś czas i ja to piszę. A wracając do tajemnicy – archiwa otwiera się pięcdziesiąt lat po śmierci. Niech tak pozostanie.
Nie kusi Cię czasem, żeby udusić rocka na scenie gołymi rękami, żeby ogłuszyć go innymi tonami?
Jesteśmy bardzo spolegliwi wobec zwierząt i zdecydowanie bliżej nam do towarzystwa opieki nad zwierzętami lub Animals Liberation Front niż do gości, którzy ciemiężą biedne zwierzęta w cyrku.
Z zawodu jesteś historykiem. Czy ten fakt jakoś zaważył na Twoim życiu? Czy wiedziałeś, czym chcesz się dalej zająć?
Mam wiele zawodów i we współczesnym świecie prawdopodobnie tak jest, że samo studiowanie jest precedensem. Idziesz na studia po to, żeby zdobyć wiedzę ogólną, przynajmniej w moim przypadku tak było, (…) a to, z jakim zawodem ze szkoły wychodzisz to jest w sumie mało istotne, bo po historii równie dobrze czujesz się w socjologii, psychologii, może nawet w prawie. To jest przygotowanie człowieka, postawienie go parę szczebli w drabinie społecznej wyżej i to jest najważniejsze. Teraz są przypadki takich osób, które studiują po kilka kierunków na raz i to jest niesamowite tempo. Za moich czasów coś takiego było niemożliwe. Nabijanie w siebie wiedzy nie jest celem samym w sobie, chodzi o to żeby jak najwięcej fajnych rzeczy weszło Ci do głowy, jak najwięcej umiejętnosci, żebyś poznał jak najwiecej sił, które rzadzą tym światem, dlatego uważam, że dobrym rozwiązaniem byłyby studia interdyscyplinarne.
Czyli myślałeś, że historia będzie pewnego rodzaju „trampoliną”, niczego nie ograniczy, będziesz mógł robić w życiu to, co się wyklaruje przez studia…
Studiowałem w czasach, kiedy w Polsce panowała komuna i wtedy jeszcze nikt z mojego środowiska nie wyobrażał sobie, że będzie mógł wejść jakiś normalny, oficjalny układ. Liczyłem się z tym, że do końca życia będę zamiatał ulice. Nie przewidywałem siebie jako człowieka, który prowadzi program radiowy, pisze do gazet, występuje w telewizji, nagrywa płytę w koncesjonowanych państwowych studiach nagraniowych – zawsze się wiązalo z pójściem na współpracę z reżimem, który wówczas w Polsce panował, a to nie wchodziło w grę. Zresztą poszedłem na historię po to, żeby grać w kapeli rock’n rollowej, poszedłem na historię, bo ona mi najszybciej do głowy wchodziła, a chciałem mieć jak najwięcej czasu dla siebie. Studia są taką idealną porą, żeby jak najwięcej wziąć dla siebie, jak najwięcej przeżyć, dozna
Bezradne pozostałości ZSRR, pospolita magia Ukrainy i Białorusi, co na wschodzie zafascynowało Cię najbardziej?
To, czego nie spotkasz jadąc na przykład na zachód – czyli innych ludzi, czasy, które można zamknąć w stopklatce. Tam czas się zatrzymał, tam nie pędzi tak szybko jak na zachodzie, jak u nas. Jest to jakaś nostalgia, inne powietrze, inny klimat, tam są takie miejsca, gdzie możesz poczuć prawdziwą ezoterykę, która mi jest potrzebna. To jest strasznie osobiste i nie jestem tego w stanie sformułować jakiejś mysli ogólnej dla wszystkich, to jest coś, czego potrzebuję, miejsce, w którym czuję sie naprawdę dobrze, chociaż nie powiem, że czuje się dobrze fizycznie na Białorusi, bo tam jest syf z kokluszem, ale Białoruś to nie tylko towarzysz Łukaszenka, ale też tłum znajomych, ludzie, którzy mają podobne spojrzenie na świat jak ja, to jest chyba istotne.
Co czułeś, kiedy dowiedziałeś się, że ktos pisze pracę mgr na temat „Pidzamy Porno”? Staliście się legendą za życia...
Są takie głosy, że niepotrzebnie się reaktywowaliśmy, bo bylibyśmy jeszcze większą legendą i jeszcze bardziej kultowym zespołem. Miłe jest,że są ludzie, dla których to, co robimy stanowi jakiś punkt wyjścia do pogłębionych historii. Miło mi się to czytało, dowiedziałem się wielu rzeczy o sobie, o których nie miałem zielonego pojęcia.Mało tego, po raz pierwszy zdarzyło mi się czytać o sobie rzeczy, które nie do końca rozumiałem. Paradygmatyzm, determinizm, który oddziałuje w kategoriach absolutu itp.
Czym teraz jest Twoja Generacja?
To jest jak z piosenką, którą słyszysz w radiu i najpierw jej nie zauważasz, później zaczyna Ci się nawet podobać, ale po setnym razie masz jej po prostu serdecznie dosyć. Często jest tak, że piszę jakis numer i wydaje mi się, że on będzie zajebisty i okazuje się, że ludzie tak tego nie odbierają i sam się dziwię dlaczego. A Twoja Generacja to był po prostu kawałek i nagle wszystkim się spodobał, wielu naszych pobieżnych sympatyków zna tylko ten numer (...) próbowano się w nim doszukać tylu niesamowitych rzeczy... Z numerami to jak z własnymi dziećmi, nie możesz mówić, że jedne kochasz bardziej, inne mniej, bo wszystkie są Twoje, ale niektóre są bardziej rozbisurmanione i sprawiają większe kłopoty wychowawcze, tak jak Twoja Generacja - nie dostanie za karę tygodniówki!
Dziękujemy za rozmowę i życzymy jak najmniej kłopotów wychowawczych z kawałkami.
rozmawiali:
Agnieszka Filipiak & Mateusz Pilarczyk
zdjęcia: Marek Zakrzewski
przeciąg 5/54 2004
|
|
Nasi dobroczyńcy:
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu
Platforma Medialna PMedia.pl
Akademia Nauki
PASO
Profi-Lingua
Paweł Kaczmarek
Drukarnia "AMK"
62-025 Kostrzyn Wlkp.
ul. Sienkiewicza 5
SUFLER 2006
|