strona główna

recenzje

wywiady

z wysokiej półki

rozmaitości

galerie „przeciągu”

archiwum

archiwum aktualności


numer 2 / 2007

Zajrzyj do środka



wyślij do redakcji

zespół redakcyjny

wydawca


interesujące odnośniki

wejdź na F O R U M


Zmień skórkę:
       

z wysokiej półki

NIEWIDOMY ŚWIAT

30.05.2005 Kamil Niedzielski


Był rok 2066. Trzydziestego pierwszego maja astronomowie szwajcarscy z obserwatorium w Zermatt zauważyli, że Jowisz, Wenus i Saturn ułożyły się idealnie w trójkąt równoboczny względem centrum Ziemi. Nie wiedzieli, że jest to ostatnie odkrycie, które OGLĄDAJĄ.
W tym samym czasie w amerykańskim instytucie w Knoxville, w stanie Tennessee, pracujący dla firmy Pand B naukowcy uzyskali niezwykle tanią w produkcji substancję myjącą, którą bezzwłocznie przetestowano na gałkach ocznych królików. Testy wypadły znakomicie; pominięto w raporcie niewielką radioaktywność tej substancji. Uzyskano na jej bazie wydajne szampony i mydła nie wywołujące podrażnień, hypoalergiczne etc. W grudniu produkty te znajdowały się już w wielu domach, we wszystkich krajach świata. Jednak pięć miesięcy później króliki, na których testowano substancję ZX 501, zaczęły ślepnąć. Personel laboratorium również wkrótce podzielił ich los. Wzrok ludzi stopniowo pogarszał się na całym świecie. Nikt nie wiedział dlaczego. W listopadzie pół roku później nie było już na ziemskim globie ani jednej osoby, która mogłaby powiedzieć przyjacielowi na powitanie: „JAK MIŁO CIĘ WIDZIEĆ!”.

***

Okazało się, że ta „cudowna” substancja bardzo łatwo łączy się z tlenem atmosferycznym, zatem wszystko, co oddycha na Ziemi, zawiera ją w swym organizmie. Bardzo zagadkowo ZX 501 działał na żyjące istoty: nie powodował bowiem żadnych skutków ubocznych, poza niedokrwieniem siatkówki oka, co prowadziło do obumierania tkanek tego narządu. Ponadto okres półtrwania substancji, po którym samoistnie się rozkładała, wynosił siedemnaście lat. Zatem siedemnaście lat po zaprzestaniu produkcji ZX 501 będzie szansa, że zaczną się rodzić dzieci, które PRZEJRZĄ NA OCZY…

***

Tak, to były pierwsze święta bez światełek na choince i pierwszy raz witano Nowy Rok bez fajerwerków. Stanęły porty lotnicze i wszelkie inne. Bezużyteczne samochody rdzewiały; wiele fabryk zamknięto, zostały tylko „zakłady pracy chronionej”, gdzie jednak szybko miejsca etatowych niewidomych zajęli nowi. Pracujący dotychczas za psie pieniądze etatowi byli potrzebni gdzie indziej. Uczyli nowych, jak się poruszać, jak radzić sobie z życiem, gdy się NIE WIDZI.
Wkrótce życie zaczęło się toczyć wokół zapewnienia wszystkim żywności i wody. Elektrownie nie działały, informacje nie wędrowały zbyt daleko, tak samo jak i ludzie. Wszystko stanęło… Prawie wszystko.
Etatowi niewidomi musieli ogarnąć cały ten chaos, zwalczyć globalną panikę. Los wielu zwierząt był jednak gorszy od losu ludzi. Roślinożerne miały się dobrze, niektóre nawet lepiej niż przed kataklizmem, a to dlatego, że zwierzęta drapieżne, w większości posługujące się wzrokiem – wyginęły. Łatwo sobie też wyobrazić los ptaków…
Wszystko uległo metamorfozie. Nie było prądu, więc z księżyca nie było widać Las Vegas. Zresztą po co światło w świecie, gdzie nikt nic nie widzi. „Jednak dobrze by było chociaż muzyki posłuchać”– mówiono. Nie było innej rady, jak usiąść i grać. Po omacku chwytano gitary i szukano właściwych klawiszy na pianinie. Wielu ludzi odkryło, że nie widząc można być wcale niezłym muzykiem. Ba! Przez następnych dziesięć lat powstało czternaście nowych gatunków muzycznych i wynaleziono dziesiątki zupełnie nowych instrumentów muzycznych. Potrzeba jest przecież matką wynalazków! Miliony nowych brzmień płynęło na żywo ze wszystkich zakamarków świata.
Zarówno na rozległych, jak i na całkiem niewielkich płaszczyznach, powstawały trójwymiarowe obrazy – coś na kształt płaskorzeźb, które fakturą, złożeniem odpowiednio modelowanych fałd, wgłębień i rys składały się na „widok dostrzegalny przez dotyk”, tworzący wyobrażenie głębsze i zgoła inne niż te wywołane oglądaniem tradycyjnego obrazu. Można było kłaść się na tych obrazach nago, całym ciałem, doświadczać ich wytężając zmysł dotyku… Dotyk osiągnął globalną nobilitację jako zmysł estetycznego poznania. Te „obrazy” stały się swoistym portretem tamtych czasów, których, trzeba przyznać, namalować nie sposób. Dzieła tworzone i oglądane bez udziału ludzkiego wzroku stworzyły nowe trendy. Inne było „spojrzenie na sztukę”. Każdy posiada duszę i ona ma również oczy, które są zdolne do oglądania światów piękniejszych, niż nasz pełen chciwości i tak naprawdę pusty. To żadna rozkosz tę pustkę oglądać… Poza tym odzież w niewidomym świecie była tylko ochroną przed zimnem. Latem, a na terenach o ciepłym klimacie przez cały rok, chodzono nago bez oporów, bo któż by tę nagość dostrzegł? Zupełnie jak pierwsi ludzie w Raju!
Przestały istnieć państwa, nikt o nie nie dbał. W tym świecie nie sprzyjano podziałom. Nie było wojen, choć Amerykanie nadal szukali po omacku syna Bin Ladena i bywało, że otwierali ogień, gdy tylko ktoś pachniał terrorystą.
Okazało się, że zmniejszył się problem nikotynizmu; papieros bez pomarańczowego żaru i szaro niebieskawego dymku już tak nie smakował. Po fali pożarów w styczniu 2068 r. z ogniem obchodzono się ostrożnie. Problem alkoholizmu też nie był już tak poważny. Teraz, aby się poruszać, trzeba się było bardzo skoncentrować. Wszyscy byli równi wobec ciemności, a miłość była największym światłem. Cóż stałoby się z niewidomym światem, gdyby nie miłość? Nie można jej dostrzec oczyma, nawet w pełnym świetle dnia. Oczom duszy miłość ukazuje się nawet w najciemniejszą noc. Być może w niewidomym świecie miłość, tak jak ludzie, nie wstydzi się, że jest naga i że nie ma do zaoferowania nic oprócz siebie samej; nie wymaga by się na nią gapiono, lecz chce tylko ciepłego przyjęcia. Tak! Miłość jest niewidoma i naga. Skrada się na palcach gołych stóp i często potyka się po drodze, jednak dopada niepostrzeżenie i zajmuje całą jaźń, przyćmiewa znaczenie wszystkiego, co było wcześniej. Umyka od światła dnia, od rozszerzonych z pożądania źrenic, które jej jednak nie są w stanie dostrzec, bo zbyt mocno skupione są na tym, co zewnętrzne. Taka miłość rozszarpuje kochanków jak dzikie zwierzę. Pożera ofiary i zostawia strzępy ludzi niezdolnych już do wykrzesania z siebie uczuć. Nie doświadcza miłości ten, co ma oczy otwarte. Prawdziwa miłość jest przecież ślepa.
Tak więc „niewidoma ziemia” była dla niej idealnym miejscem. Miejscem, gdzie nie było rozwodów. Ludzie, którzy widząc nie przywykli do okazywania uczuć, teraz uczyli się doceniać bliskość drugiej osoby. Po raz pierwszy dla wielu pieniądz znaczył mniej niż słowo „kocham”. Doceniono się nawzajem. Uczucia uwalniały się swobodniej niż kiedykolwiek wcześniej. Sfera intymna jak wszystkie dziedziny życia uległa przeobrażeniu… Nie doświadczano się już sprintem, w biegu; subtelny dotyk królował nad rozpustą doprowadzaną do granicy brutalności. Ludzie odkryli niewidomą miłość.

***

Nadszedł rok 2084. Przez siedemnaście lat świat przystosował się do potrzeb niewidomych! Życie stawało się coraz bardziej znośne i niektórzy przyznawali nawet, że stali się szczęśliwsi, „choć taka egzystencja nie należy do wygodnych ani łatwych, lecz wygoda nie jest przecież najważniejsza” – mówiono ze śmiechem. Niejednokrotnie śmiano się z reguł panujących wcześniej, choć smutne to było wspomnienie.
Gdy nadeszło „widzące” pokolenie nikt od razu tego nie zauważył. Dopiero, gdy dzieci z rocznika ‘84 nauczono mówić, okazało się, że te urodzone w ostatnim kwartale 2084 r. zazwyczaj widzą. Po kolejnych dwóch latach liczba widzących niemowląt była zbliżona do tej sprzed kataklizmu.
Z czasem doprowadzono świat do stanu sprzed „czasu ciemności”. Jednak nie byli to już ludzie podobni do tych, którzy chodzili, jeździli, skakali po ziemi przed rokiem 2066. Przez następne tysiąc lat nie było większych starć zbrojnych. Potrafiono już cieszyć się, nie raniąc innych. Świat szanował prawa zwierząt i, na wszelki wypadek, stosowano do mycia tylko i wyłącznie mydło marki „Biały Jeleń”, które przynajmniej nie budziło obaw. Świat po „potopie” był inny. Lepszy?
Gdy wspominano czasy, kiedy wszystko tonęło w ciemnościach i nikogo nie interesowało, czy ma skarpetki różowe, czy fioletowe w żółte paseczki, mówiono żartem, że Bóg jest pewnie wielkim królikiem i chciał zemścić się za los swoich małych braci.
A może jest antyglobalistą i chciał pokazać jak niebezpiecznie uwikłani jesteśmy w sieć globalnej produkcji masowej?
A może Bóg jest muzykiem?
A może NIEWIDOMYM…

Kamil Niedzielski
rys. Joanna Górawska

Tekst otrzymał Złotą Tabliczkę Braille`a
w konkursie „Przeciągu” i Radia Merkury

przeciąg 4/53 2004


23.01.2007.

XIII Ogólnopolskie Forum Teatrów Szkolnych,
Scena Młodzieżowa

SUFLER 2007
10.06.2006

.

Zielone pióra 2006 -I nagroda w kategorii poezji

Iwona Mucha-Kroczyńska
09.06.2006Zielone pióra 2006 - II nagroda w kategorii poezjiAleksandra Woźniak
08.06.2006Zielone pióra 2006 - II nagroda w kategorii poezjiPiotr Biegasiewicz
17.02.2006.

XIII OGÓLNOPOLSKIE FORUM TEATRÓW SZKOLNYCH

SUFLER 2006
29.08.2005Czarnobyl – zemsta bogówDominik Leon Bieczyński
30.05.2005NIEWIDOMY ŚWIATKamil Niedzielski
00.00.2003Zielone Pióra 2003 – I nagroda w kategorii poezjiJulia Zborowska
00.00.2003O ZAPOMNIANYCH BUTACH
Zielone Pióra 2003 – I nagroda w kategorii prozy
Agnieszka Filipiak
00.00.2000P O E Z J EKinga Piotrowiak

 

Nasi dobroczyńcy:


Wydawnictwo Naukowe
PWN SA

 


Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu

 


Platforma Medialna PMedia.pl

 


Akademia Nauki

 


PASO

 


Profi-Lingua

 


Paweł Kaczmarek

 

Drukarnia "AMK"
62-025 Kostrzyn Wlkp.
ul. Sienkiewicza 5

 

 

SUFLER 2006


 
magazyn młodzieżowy „przeciąg”      

copyright © 1995-2006 Wydawnictwo New Ton designed by: Henryk Cieszyński
- Kursy pierwszej pomocy