LO jak zoo - krokodyle i żyrafyHermenegilda Puk
Kto wpada na pomysł, by żyrafę i krokodyla traktować jednakowo? Pracownicy zoo dzielą
się na specjalistów od długoszyjnych i ekspertów od Crocodilia. Dzięki temu żyjące w ogrodzie
gatunki rozwijają się i przyciągają zwiedzających. Zwierzę oddane pod opiekę znawcy
innego gatunku – zdycha.
Dyrekcja pewnego liceum, które, jak hodujące
różne gatunki zwierząt zoo, realizuje programy
matury polskiej i międzynarodowej, zdaje się nie
dostrzegać różnic między nimi. Z czystym sumieniem
realizuje pomysł „ujednolicania szkoły”
– dla żyraf i krokodyli tworzy się jedną klatkę. Nie
biorąc pod uwagę potrzeb.
Niegdyś w IB uczyli nauczyciele dochodzący.
Maturzyści mieli najlepsze wyniki w Polsce. Po
zmianie kierownictwa klasy międzynarodowe
mogą uczyć tylko nauczyciele chcący pracować
w polskiej szkole.
Te dwa programy wymagają różnych kwalifikacji.
W IB nauczyciel musi wykładać po angielsku.
Tu trzeba czuć potrzebę autorozwoju – lista
lektur z polskiego jest co roku inna, GREG nie
wydaje do nich opracowań. Każdy belfer musi
mieć czas i chęci konsultować i poprawiać
eseje maturalne, stanowiące ok. 20% oceny
na dyplomie. Co więcej, tutaj uczniom się chce
– niewielu nauczycieli jest na to gotowych.
Tymczasem takich nauczycieli zaczyna brakować.
PISAĆ analizę wiersza maturzyści uczą się
przygotowując na lekcję WYPOWIEDŹ zawierającą
tezę interpretacyjną i wnioski, następnie
poświęcają 2 minuty na utwór. Gdy dochodzi
do prac pisemnych, z 2 zadanych nauczyciel
ocenia JEDNĄ, bo „w drugiej są takie same
błędy”. W dwuletnim cyklu kształcenia matematyk
zmienił się już 3 razy. Z pierwszym,
dochodzącym, rozwiązano umowę, kolejny nie
znał angielskiego, o kryteriach dopuszczenia do
matury wiedział tyle, że są. Aktualny robi testy
przerobiwszy połowę działu i nie rozwiązawszy
żadnego zadania. Profesor od fizyki złożył
wypowiedzenie i nie wiadomo co dalej. Złośliwi
sugerują zatrudnienie Marcinkiewicza.
Dla kierownika zoo zatrudnianie jednego rodzaju
ekspertów jest wygodne – mogą się nawzajem
zastępować, pozornie usprawniając funkcjonowanie
placówki. Takim argumentem posługuje
się dyrekcja szkoły. Żyrafy i krokodyle nie będą
się dobrze rozwijać w tym samym środowisku.
Ujednolicenie negatywnie wpływa na prestiż
placówki – jest coraz
mniej chętnych
do zwiedzania i do
podjęcia pracy. Dla
dyrekcji wydaje
się to bez znaczenia.
Krokodyle
i żyrafy są coraz
mniej szczęśliwe,
wyniki matur lecą
na zęby i szyję. Co
z tego, że, jak mówi
jeden z nauczycieli,
„z chętnych do tej
szkoły można by
utworzyć drugą
placówkę”?
Do czasu.
Hermenegilda Puk
przeciąg 1/64 2007
|