DY(REK/KTA)TOR
Przedstawiony niżej problem może zaistnieć w każdym zespole szkół, łączącym gimnazjum
i liceum. Otrzymaliśmy o nim sygnały z kilku tego typu hybryd oświatowych. Można postawić
tezę, że to REFORMA OŚWIATY sprzed kilku lat namnożyła okazji do nieprawidłowości. Niby tak,
ale w ostatecznym rozrachunku decyduje o wszystkim CZŁOWIEK.
– Więcej już nie możesz przychodzić tutaj do szkoły! – Te słowa
skierowano do mnie, kiedy na początku września odwiedziłem
moje byłe gimnazjum. Wszystko byłoby w porządku, gdyby
te słowa wypowiedział któryś z moich kolegów. Ale padły one
z ust dyrektora.
Gimnazjum, którego jestem absolwentem jest częścią zespołu
szkół, w którego skład wchodzi również liceum. Funkcję
dyrektora pełni w nim od lat pan, znany z konsekwencji, zdecydowania
i tego, że potrafi osiągnąć zamierzone cele.
Niechlubną sławę przyniosły mu jego metody, które stosuje
wobec trzecioklasistów gimnazjum, aby zatrzymać ich
w tamtejszym liceum. Jego stosunek do ucznia ostatniej
klasy gimnazjum zależy od tego, czy zostaje on w zespole
szkół, czy nie. Osoby, które decydują się opuścić szkołę,
popadają w niełaskę u dyrektora i zostają obwołani „zdrajcami”.
Znane są przypadki dziwnego „obniżenia lotów”
uczniów, którzy postanowili kontynuować naukę w innym
liceum. Wśród uczniów i grona nauczycielskiego panuje
na takie działania przyzwolenie, bo nikt nie odważy się...
– To oczywiste, wszyscy w szkole o tym wiedzą. Nie ma tygodnia,
żeby nauczyciele nie pytali się nas, do jakiego liceum idziemy.
I wszyscy znamy kontekst tych słów – mówi pragnący zachować
anonimowość trzecioklasista.
W tych przypadkach niesprawiedliwe zachowanie dyrektora może
przekreślić szanse uczniów na dostanie się do dobrego liceum z poznańskiej
czołówki. Poza tym, takie zachowanie dyrektora eliminuje
jakiekolwiek szanse na dobre relacje absolwentów z byłą szkołą.
Pytany, co zamierzam robić po skończeniu gimnazjum, zadeklarowałem
na pierwszym miejscu, że pragnę kontynuować naukę w zespole
szkół. Bynajmniej, nie po to, żeby niesprawiedliwie podnieść swoje
oceny. Dlatego, że na drugim miejscu umieściłem liceum o niskim
numerze, o którym marzyłem, ale nie byłem pewien, czy się do niego
dostanę. I na razie wszystko było dobrze.
Egzaminy poszły mi (ku mojej radości) dobrze i zdecydowałem się
wybrać liceum „obce”. Od tego momentu stosunek dyrektora do
mnie zmienił się diametralnie. Oznajmił mi, że „dobrze mi się z tobą
współpracowało, ale ja nie lubię nieuczciwych ludzi” i oskarżył mnie
o oszustwo, a legalne i dozwolone korzystanie z przepisów nazwał
nieuczciwością. Do końca roku szkolnego był nastawiony do mnie
negatywnie, a ja... nie byłem pewien swoich ocen. Przy wręczaniu
świadectw dyrektor doradził mi szczerze, żebym „zawsze
w swoim życiu kierował się prawdą”.
Dwa miesiące później, kiedy przyjechałem odwiedzić szkołę,
z powodu odbywających się tam zawodów sportowych,
spotkałem go ponownie. Tym razem „poinformował” mnie,
że wyjątkowo teraz mogę wejść, bo są mistrzostwa, ale jednocześnie
dał do zrozumienia, że nie mam prawa przychodzić
do j e g o s z k o ł y!
Banita
przeciąg 1/64 2007
|